10 Przykazań

Każdy chyba słyszał kiedyś o dziesięciu przykazaniach. 10 przykazań to inaczej Dekalog. Dosłownie tłumaczy się to jako 10 słów. Deka (jak dekagramy), czyli dziesięć i logos, czyli słowa. Ok. I o co tyle szumu? Okazuje się, że prawie nikt nie wie, że treść Dekalogu jest mocno zniekształcona. Przynajmniej jeżeli chodzi o powszechną wiedzę statystycznego człowieka. Sam o tym kiedyś nie wiedziałem. Mało kto sięgnął w życiu po oryginał. Kto nie zna - będzie zaskoczony. Powinien być. Kto zna i nie widzi problemu - będzie miał okazję do dyskusji. Przedstawiam jak ja widzę sprawę. W oparciu o Biblię oczywiście. Poniżej dla przypomnienia wersja katechizmowa, którą zna chyba każdy, oraz mniej oczywista, za to pełna wersja zaczerpnięta prosto z biblijnego zapisu.

Katolicka wersja katechetyczna

Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
  1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
  2. Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.
  3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
  4. Czcij ojca swego i matkę swoją.
  5. Nie zabijaj.
  6. Nie cudzołóż.
  7. Nie kradnij.
  8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
  10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest. (Katechizm Kościoła Katolickiego 2084-2550 )

Dekalog biblijny

  1. Nie będziesz miał innych bogów obok mnie.
  2. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą. A okazuję łaskę do tysiącznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
  3. Nie nadużywaj imienia Pana, Boga twojego, gdyż Pan nie zostawi bez kary tego, który nadużywa imienia jego.
  4. Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę, Ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego: Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach. Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go.
  5. Czcij ojca swego i matkę swoją, aby długo trwały twoje dni w ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
  6. Nie zabijaj.
  7. Nie cudzołóż.
  8. Nie kradnij.
  9. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  10. Nie pożądaj domu bliźniego swego, nie pożądaj żony bliźniego swego ani jego sługi, ani jego służebnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego. (Wj 20:3)

Podział

W Biblii nie ma numeracji przykazań. Podana jest tylko ich treść. Jak się więc łatwo domyślić, podział każdy może zrobić według własnego uznania. Inaczej dzielą je katolicy, inaczej protestanci, a inaczej żydzi. Dlaczego więc ponumerowałem je jak powyżej? Ponieważ jest w tym sens i logika:
  • wiemy, że jest to treść przykazań (Mk 10:19, Rz 13:9)
  • wiemy, że jest ich 10, nie 9, czy 11 (Pwt 4:13, Pwt 10:4)
  • przykazania z natury muszą dotyczyć czynów, działań, zachowań. Ponadto, przykazania (prawo) nazywane są często przymierzem, więc muszą istnieć dwie strony, aby mogło dojść do jego zawarcia
  • są powtórzone jako pojedyncze przykazania
Tylko taki podział spełnia te założenia. No bo czy zdanie: "Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli" jest treścią przykazania, jakiegoś prawa? Raczej nie. Wygląda to bardziej na wstęp i powód tego, co jest napisane później. Bóg przedstawia się jako Ten, który wyprowadził lud z Egiptu i dlatego, że to zrobił nadaje prawo. Ale żeby być takim super dokładnym, to jest jeszcze kilka rzeczy, które trzeba wiedzieć, żeby stwierdzić jaki jest podział przykazań. Dekalog występuje w całości tylko dwa razy - w Starym Testamencie (Wj 20:3 oraz Pwt 5:7). Wszędzie indziej przykazania występują pojedynczo lub po kilka razem. I to może być klucz, bo jeżeli uda się wyłuskać pojedyncze przykazania, będę mógł uzasadnić słuszność powyższego podziału. O ile nie ma wątpliwości co do przykazań typu: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij (czyli powiedzmy tych środkowych), to problem jest z dwoma pierwszymi i dwoma ostatnimi (nie licząc zmiany szabatu na niedzielę - ale o tym innym razem - wymienione i w całości dotyczące czasu jest, więc sprawa nie dotyczy podziału). Okazuje się, że przykazania są powtórzone w naprawdę wielu miejscach:
  • pierwsze przykazanie jest zapisane na przykład w Wj 23:13, Pwt 6:4, Iz 43:10-11, 1J 5:21, a sam Jezus wymienił je w Mk 12:29 nazywając je "pierwszym". Tutaj chodziło raczej o całość przykazań odnoszących się do Boga, ale jednak widać, że przykazanie "Nie będziesz miał innych bogów obok mnie" jest odrębnym przykazaniem
  • drugie przykazanie znaleźć można przykładowo w Wj 34:17, Kpł 26:1, Pwt 16:22, Dz 17:29, Rz 1:23,25, Obj 9:20, oraz w wielu innych miejscach. Przez połowę Starego Testamentu przewija się problem figur i rzeźb (bożków). Odnosi się to zarówno do posągów prawdziwego Boga (Wj 32:8), jak i kultu fałszywych bóstw (2 Krl 17:16)
  • dziewiąte przykazanie jest powtórzone przez samego Jezusa w Mt 19:18, jako niezmienione, osobne, nadal obowiązujące; a dodatkowo można je przeczytać w Ef 4:25
  • dziesiąte przykazanie bez problemu można odnaleźć w liście do Rzymian, gdzie jest wspomniane dwukrotnie: Rz 13:9 oraz Rz 7:7. W tym ostatnim podkreślone tak wyraźnie jako osobne przykazanie, że dosadniej się chyba nie da...
Uważam więc, że taki podział jest słuszny. Z resztą, nawet gdybym się mylił, to ostatecznie ważna jest treść i sens tych przykazań, a nie ich numeracja.

Różnice

Na pierwszy rzut oka widać, że coś się nie zgadza. Już sama objętość tekstu jest znacząco obfitsza niż wersja, którą wszyscy pamiętamy z lekcji religii, tudzież z kościoła. Po dokładnym wczytaniu się i przeanalizowaniu, zauważam kilka różnic:
  1. niepełna treść przykazań
  2. drugie przykazanie zostało usunięte
  3. w czwartym przykazaniu zmieniono dzień szabatu na "święty"
  4. rozdzielono dziesiąte przykazanie na dwa osobne
  5. brak orzeczenia w zdaniu pozbawia sensu dziesiąte przykazanie
  6. fikcyjne, osobne przykazanie o pożądaniu żony wyciągnięto ze środka oryginalnego (dziesiątego) i wstawiono je jako dziewiąte, co doprowadza do kuriozalnej sytuacji, gdzie dziesiąte przykazanie stoi przed dziewiątym
Reszta się zgadza. Sens mniej więcej jest zachowany. Nie znalazłem więcej różnic. Jakoś dziwnie ich liczba wynosi 6. Wspominałem już, że rozdźwięk jest głównie na początku i na końcu prawa Bożego. Tak się również dziwnie składa, że za skrajnościami w tym świecie stoi tylko jedna istota i jest nią Szatan (Joz 1:7). Wszystko wskazuje na to, że chciał się pod tym wszystkim podpisać. To też jest ciekawe, ale do rzeczy.
Kościół katolicki tłumaczy, że dzieci uczą się na pamięć skróconej wersji, gdy przygotowują się do I komunii. Ma to być rzekomo synteza, czy raczej skrót pamięciowy. Zastanawiam się, co stoi na przeszkodzie, żeby nauczyć dzieci, nazwijmy to, "pełnej wersji" dekalogu. Dzieci są pojętne. W żydowskich szkołach Beit Sefer, już 6 latkowie zaczynają się uczyć na pamięć całej (!) Tory (link). Myślę więc, że dzieci są w stanie nauczyć się kilku zdań na pamięć. Ale nawet gdyby nie, to dobrze, można by i nawet przyjąć takie tłumaczenie, gdyby nie to, że treść przykazań została zmieniona. A co z dorosłymi? Skoro dzieci uczy się tej skróconej wersji, to dlaczego dorosłych nie uczy się pełnej? Praktyka pokazuje, że znakomita większość nigdy w życiu nie słyszała oryginalnej wersji. Nawet nie wie, że taka istnieje, mimo, że jest zapisana w katechizmie. Nauczanie kościelne nie idzie w parze nawet z wewnętrznymi zapisami, o Biblii nie wspominając.

Szczegóły

To prawda, że Dekalog zapisany w Księdze Wyjścia i Księdze Powtórzonego Prawa różni się, jeżeli chodzi o wyeksponowanie pewnych kwestii. I już mówię, czego to dotyczy. Otóż jedyna rzecz, która wyraźnie jest opisana inaczej, dotyczy wyjaśnienia powodu święcenia szabatu (porównaj Wj 20:11 oraz Pwt 5:15). Dlaczego tak jest? Co było w końcu napisane na kamiennych tablicach? Obawiam się, że tego dokładnie się raczej nie dowiemy. Można domniemywać, że są to po prostu dodane komentarze Mojżesza, który tłumaczył prawo Izraelitom. Wymienione są dwa powody świętowania szabatu. Jeden to pamiątka zakończenia stwarzania świata, a drugi wyzwolenia z niewoli Egipskiej. Tłumacząc to inaczej - uwolnienia od grzechu. Dwie mniejsze kwestie, które są bardziej rozbudowane w księdze Powtórzonego Prawa to wyszczególnienie bydła, które ma nie wykonywać pracy w dzień szabatu oraz dodana kolejna obietnica w związku z okazywaniem szacunku rodzicom. Widać więc, że sens prawa Bożego jest dokładnie taki sam jak w Księdze Wyjścia. Twierdzenie, że księga Powtórzonego Prawa zawiera bardziej dojrzałą i przemyślaną teologicznie wersję dekalogu, insynuuje jakoby wcześniejsza była jakaś niedoskonała lub wybrakowana, a przecież nie jest! Jest dokładnie takim samym prawem i zawiera te same przykazania. Prawo to prawo. Proste. Prawo się nie zmienia. Zawsze było, jest i będzie stałe. W Biblii nie widać, żeby się coś zmieniło. Z biblijnego Dekalogu sens (w skrócie) wynika taki:
  1. przykazanie mówi, że nic innego nie ma być ważniejszego dla człowieka niż Bóg
  2. przykazanie mówi, żeby nie robić sobie żadnych rzeźb, obrazów czy wizerunków, w celu oddawania im czci
  3. przykazanie mówi, żeby nie używać imienia Bożego w sytuacjach, kiedy o Nim się nie opowiada
  4. przykazanie mówi, żeby święcić sobotę
  5. przykazanie mówi o szacunku i dobrych relacjach z rodzicami
  6. przykazanie mówi, żeby nie zabijać
  7. przykazanie mówi, żeby nie cudzołożyć
  8. przykazanie mówi, żeby nie kraść
  9. przykazanie mówi, żeby nie kłamać na niekorzyść bliźniego
  10. przykazanie mówi, żeby nie pożądać nie swojego

Jak to się stało?

No właśnie. Biblia swoje, a rzeczywistość swoje. Jak się to stało, że do dnia dzisiejszego jest zupełnie odwrotnie? Nie mówię tu o postępowaniu ludzi. Mimo tego, że większość przykazań katechizmowych jest przecież zbieżna z Biblią, to ludzie kradną, oszukują, zabijają itd. ale to jest inny temat. Mówię o powszechnej świadomości, jak już wspomniałem na samym początku. Ponieważ Kościół rzymskokatolicki wpoił ludziom przykazania katechizmowe, to zamiast soboty święci się niedzielę i czci się obrazy zamiast Boga. Dlaczego przykazania zostały zmienione i jak do tego doszło? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba zagłębić się nieco w historię. Przecież święcenie niedzieli nie jest czymś nowym, a i "stópek Jezuska" nie całuje się od wczoraj.
Sprawa ma związek z kultem bożków i obrazów, który wraz z poganami został wchłonięty do chrześcijaństwa w pierwszych wiekach po Chrystusie. Wtedy na terenie Imperium Rzymskiego cesarz Konstantyn zarządził, że chrześcijaństwo będzie oficjalną religią państwową. I nie chodzi tu nawet o podmiot kultu, a o sam sposób. Chrześcijaństwo wtedy nasiąkało kulturą hellenistyczną.

Spośród wszystkich tych form wschodniej pobożności najbardziej znamienity jest kult świętych obrazów czy ikon mają cy w przyszłości odegrać tak ważną rolę. Pierwsze jego przejawy notuje się w V wieku, a gwałtownie rozkwita pod koniec wieku VI wraz z Justynem II (565-578) i po nim. Niewątpliwie sztuka chrześcijańska, którą obserwujemy od czwartego dziesięciolecia III wieku, będąca tu spadkobierczynią zhellenizowanej Synagogi, od początku rozwijała religijną ikonografię i przedstawiała na ścianach budowli typy lub sceny wzięte z Pisma Świętego. Przedstawienia te, poza swą funkcją dekoracyjną czy pedagogiczną, miały już pewien walor sakralny.
Teraz jednak pojawia się coś więcej, coś bardziej konkretnego, bardziej bezpośredniego. Nie mówmy tu, jak to uczynią w VIII wieku złośliwi ikonoklaści, o idololatrii. Modlitwa, wiara i nadzieja wiernych kieruje się zawsze poza symbol, ku osobie lub tajemnicy przezeń wyrażanej, ale sam obraz staje się także przedmiotem czci; uważa się, że jest obdarzony mocą wstawiennictwa, a nawet pewnymi cudownymi właściwościami.
Rzecz ciekawa, że ta forma pobożności sama w sobie nie jest pochodzenia chrześcijańskiego, lecz stanowi przeniesienie na płaszczyznę religijną sposobów oddawania czci oficjalnym wyobrażeniom panujących cesarzy w okresie późnego Cesarstwa - ich portretom, uważanym za coś prawdziwie zastępującego obecność władcy. Przyjmowano je w otoczeniu uroczystej procesji, podobnej do tej, jaka towarzyszyła radosnemu wjazdowi cesarza, adventus Augusti. Te cesarskie wizerunki były przedmiotem rzeczywistego kultu i wszystkie obyczaje, a raczej powiedzmy rytuały, które będą dotyczyły ikony, były już praktykowane przy nich: pełne czci pokłony, a nawet padanie na twarz, kotary, kadzidła, świece.
(...) Jak w przypadku każdego nowego zjawiska, trudno uchwycić pierwsze przejawy tego kultu. Jak już powiedzieliśmy, staje się on powszechny poczynając od lat siedemdziesiątych VI wieku. Wówczas to mnożą się cudowne obrazy, acheiropoietoi ("nie uczynione ręką człowieka"), źródło nadprzyrodzonej opieki dla miast, pałaców, a wkrótce i dla wojska, które przyjmują je jako palladium.
Jean Danielou, Henri Irenee Marrou, Historia Kościoła t. I, s. 296-297

Kult bóstw, święta, obrazy i rzeźby pogańskie przemianowano na chrześcijańskie. Królową Niebios pod imieniem Izyda, Diana, Kali nazwano Maryją, Jowisz został św. Piotrem, kult Dionizosa przeniesiono na św. Dionizego, a kult Izydy na św. Izydora. Takie zabiegi pozwoliły zachować kompromis między oficjalną religią a praktyką pogan. Później, kiedy kult się rozwinął i coraz więcej przestało się zgadzać, trzeba było dokonać pewnych zmian, które by dały wytłumaczenie rzeczywistości. Usunięto więc drugie przykazanie, mimo, że jeszcze około roku 309 synod w Elwirze zakazywał kultu obrazów.

W ubiegłym okresie istniały zastrzeżenia co do kultu obrazów, oparte na dawnych zakazach żydowskich i na obawach przed bałwochwalstwem. Synod w Elwira ok. 300 r. nawet zakazywał: Placuit picturas in ecclesia esse non debere. Mimo to jednak, jak wiadomo, już w poprzednim okresie bywały obrazy w użyciu. Obecnie, z upadkiem pogaństwa, obawy się zmniejszyły, poczęto więc coraz częściej przyozdabiać świątynie obrazami i używać ich dla pouczenia w wierze prostaczków, niebawem zaś i czcić. Ten kult obrazów rozwinął się zwłaszcza na Wschodzie.
ks. J. Umiński, Historia Kościoła t. I, s. 244

Przykazanie zakazujące oddawania czci obrazów było znane od wieków Żydom, którzy mieli je przekazać innym narodom. Chrześcijanie pochodzenia żydowskiego i szczerze nawróceni poganie respektowali prawo Boże w oryginalnym kształcie. W czasach Jezusa byli faryzeusze, dla których nie do pomyślenia było by zrobienie sobie rzeźby czy obrazu. Pierwsi chrześcijanie wywodzili się przecież z narodu żydowskiego. Apostołowie Jezusa nazwani chrześcijanami (Dz 11:26) mieli by uczyć adoracji obrazów? Nie ma mowy. Przyznaje to nawet katolicki duchowny, ks. Zaleski w książce Nauka Boża. Dekalog:

W Nowym Testamencie nie mamy świadectw potwierdzających cześć wizerunków.
W. Zaleski, Nauka Boża. Dekalog s. 110

W pierwszych wiekach w świątyniach obecność obrazów była znikoma. Istniały zakazy ich używania. Stopniowo, pod naporem wpływów pogańskich wdzierały się jednak do wewnątrz i z czasem niebiblijny kult obrazów upowszechnił się.

Mimo to wszystko wiadomo jednak, że już w najdawniejszych czasach obrazy bywały w użyciu. Cześć oddawana Bogu i świętym ujawniła się m.in. w oddawaniu czci ich wyobrażeniom, wolność zaś uzyskana edyktem mediolańskim wpłynęła na większy jej rozwój, tak dalece, iż już Grzegorz Wielki zmuszony był wyjaśniać, jaki powinien być stosunek wiernych i władz kościelnych do obrazów. Skłonności do przesady pod tym względem uwidaczniały się zwłaszcza na Wschodzie i było zrozumiałą rzeczą, że powstała tam reakcja przeciw niewłaściwościom i że trzeba je było mitygować.
ks. J. Umiński, Historia Kościoła t. I, s. 310

Istnieje mnóstwo źródeł świadczących o pogańskich korzeniach kultu obrazów. Wiele z nich również mówi o sceptycznym podejściu do tej kwestii w pierwszych wiekach. Ciekawą wypowiedź znaleźć można w książce Dzieje Narodu Czeskiego. Uważam, że bardzo trafnie oddaje to, co się wtedy działo.

Cesarz Konstantyn na początku IV stulecia postanowił iść inną drogą, a mianowicie, chciał usunąć lub unieszkodliwić niebezpieczeństwo ze strony chrześcijan. Podobnie jak rzymscy cesarze używali barbarzyńców do swojej służby, tak samo Konstantyn uczynił z chrześcijanami. Porozumiał się z rzymskim biskupem – przyjął chrzest, a chrześcijaństwo uczynił religią państwową, by odsunąć od nich tendencje antypaństwowe. Ponadto, co było bardzo ważne, obdarzył biskupa rzymskiego dobrami świeckimi, by włączyć go w interesy gospodarki rzymskiej. Tutaj Konstantyn zyskał niemały sukces, nie tylko kościół został podporządkowany rzymskim wpływom, ale wprowadzono również przez zarządzenia kościelne antyczną hierarchię. Tym samym chrześcijaństwo upodobniło się do kultury rzymskiej, mianowicie tym, że upodobniło się do rzymskiego pogaństwa, w kulcie bożków i posągów przemienionych w wizerunki świętych, i to aż do olbrzymiego ich podobieństwa. Tym sposobem te niebezpieczeństwo przedostało się do Kościoła Chrystusowego – tak mówili ci, którzy pozostali wierni pierwotnemu chrześcijaństwu. W rzeczywistości, w kościele rzymskim tego pierwotnego chrześcijaństwa jest bardzo mało, a z jego rewolucji socjalnej w ogóle nic.
Zdeněk Nejedlý, Dzieje Narodu Czeskiego s. 434-435

W 787 roku na Soborze w Nicei oficjalnie zaakceptowano kult wizerunku krzyża, relikwii i świętych obrazów. Dlatego w każdym katechizmie, począwszy od tego z Soboru Trydenckiego, opublikowanego w 1566 widzimy już okrojoną wersję przykazań. Znaczenie przestaje mieć przykazanie mówiące o zakazie oddawania czci obrazom i figurom. Można właściwie powiedzieć, że "zniknęło". Pozostało dziewięć. Aby wypełnić tę lukę, rozdzielono ostatnie przykazanie na dwa osobne. W ten sposób liczba 10 się zgadza więc nikt nie powinien mieć z tym problemu.

Argumentacja katolicka i protestancka

Argumentów jest oczywiście całe mnóstwo. Przecież trzeba jakoś wytłumaczyć dlaczego praktyka jest odwrotna do tego, co jest w Biblii. Duchowni i teolodzy katoliccy w sprytny sposób manewrują między prawdą a logiką, aby udowodnić, że nie ma niczego złego w oddawaniu czci katolickim rzeźbom i obrazom, a także, że dniem świętym jest teraz niedziela. Protestanci na ogół nie mają problemu ze zrozumieniem drugiego przykazania, jednak w znacznej większości zgadzają się z dogmatem o niedzieli. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że ludzie to kupili. Zaufali ekspertom od religii. Sprawdźmy więc, czy mieli rację.
    II przykazanie
Więcej przeczytasz w osobnym artykule na temat bałwochwalstwa.
    IV przykazanie
Więcej przeczytasz w osobnym artykule na temat niedzieli.

Argumentacja Świadków Jehowy

Trochę inaczej rzecz się ma z doktryną Świadków Jehowy, ponieważ nie wyklucza ona pojedynczych przykazań, tak jak ma to miejsce w Kościele Katolickim czy w Kościołach protestanckich, lecz traktuje prawo całościowo. Główny problem jaki tutaj istnieje, to popularne twierdzenie:
  • prawo zostało przybite do krzyża, w związku z czym już nie obowiązuje
Należy co nieco wyjaśnić. Charles Taze Russell, czyli twórca ruchu Badaczy Pisma Świętego, z którego wywodzi się organizacja Świadków Jehowy, nie głosił, że dziesięć przykazań było przybite do krzyża. Przeczytać o tym można w jednej z jego publikacji. Uważał jednak, że prawo Boże zostało dane na górze Synaj wyłącznie Izraelowi, w związku z czym nie obowiązuje (i można wnioskować - nigdy nie obowiązywało) ono chrześcijan. Według Russella wszelkie stworzenie Boże znajduje się pod duchem dziesięciu przykazań, który to duch został określony w tzw. dwóch przykazaniach miłości (Mt 22:37-39). Twierdził, że Jezus, Apostołowie i Aniołowie znajdowali się pod przykazaniem miłości do bliźniego, a to, co zostało przybite do krzyża, to przymierze zakonu. Mówiąc prościej była to umowa między Bogiem a narodem żydowskim, polegająca na tym, że prawo musi zostać wypełnione, aby otrzymać błogosławieństwa z nim się wiążące i dopiero Jezus spełnił ten warunek. Nikt inny nie zdołał tego zrobić. Jezus stał się więc dziedzicem obietnic tego przymierza. Russell podaje następującą konkluzję:

Tym sposobem uczyniony był koniec wszystkim nadziejom, jakie ktokolwiek inny mógłby mieć pod tym przymierzem. Wszystkie błogosławieństwa przymierza zakonu mogą przyjść obecnie tylko przez Chrystusa – nie inaczej. To przymierze było więc tym, co zostało przybite do krzyża. Niektórzy z Żydów, Apostołowie i inni, ostatecznie zrozumieli, że jedyny sposób dostąpienia błogosławieństw wynikających z zakonu, jest przez przyjście do Chrystusa i przez stanie się umarłym z Nim i przez cierpienie z Nim.
Ch. T. Russell Pytania i odpowiedzi (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania, str. 445-447).

Autor wielokrotnie podkreśla, że Jezus nigdy nie zniósł, ani nigdy nie zniesie zakonu. Całą sprawę rozumiał w ten sposób:

Na podstawie zakonu, gdy ten był dany od Boga przez Mojżesza Izraelowi, uczynione było przymierze i przymierze to było często nazywane zakonem, ponieważ było ono przymierzem zakonu. Jako wynik bliskiej łączności pomiędzy zakonem a przymierzem zakonu, słowo przymierze było niekiedy używane w zastosowaniu do zakonu, a słowo zakon używane było tak, iż niekiedy obejmowało w sobie przymierze oparte na tym zakonie. Jezus w pewnym znaczeniu zniósł to przymierze, lecz w innym znaczeniu, według mojego zrozumienia, On nawet tego przymierza nie zniósł zupełnie, ponieważ Żydzi są wciąż jeszcze pod tym przymierzem zakonu.
[...]
Jezus dzieli się tymi błogosławieństwami z tymi, którzy stają się Jego uczniami. My stajemy się współdziedzicami z Nim w tym wszystkim, co On odziedziczył przez zachowanie zakonu.
Ch. T. Russell Pytania i odpowiedzi (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania, str. 687-688).

Na pierwszy rzut oka, a nawet po dosyć dokładnej analizie tych fragmentów, ciężko powiedzieć, że coś jest nie tak. Inaczej jest, kiedy zestawimy je ze po prostu ze Słowem Bożym w szerokim kontekście - wtedy zaczyna już coś zgrzytać. Przecież chrystusowcy (chrześcijanie) zostali nawet tak nazwani między innymi dlatego, że ciągle mówili o Chrystusie (Dz 11:19-22), a wiemy, że On nigdy nie złamał żadnego z przykazań Bożych. Uczniowie mieli i mają postępować podobnie. W jaki sposób Chrystus miałby być pod drugim przykazaniem miłości i jednocześnie wypełniać prawo nie będąc pod Prawem? Zaczyna to brzmieć trochę kuriozalnie. Co to znaczy "być pod prawem"? Wydaje się, że problem leży głębiej niż by się mogło wydawać. Otóż całe to "bycie pod prawem" sugeruje, że jest to coś złego - tak w skrócie można to określić. Jest czymś, co ciemięży, jest trudne, niewygodne, niechciane i kłopotliwe. Po części to prawda, ale tylko z perspektywy zbuntowanego człowieka. Nawrócenie powoduje, że na prawo Boże zaczyna się patrzeć tak, jak Chrystus. W końcu to Jego naśladowcami się stajemy. Jak więc On traktował prawo Boże?

I oto ktoś przystąpił do niego, i rzekł: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby osiągnąć żywot wieczny? A On mu odrzekł: Czemu pytasz mnie o to, co dobre? Jeden jest tylko dobry, Bóg. A jeśli chcesz wejść do żywota, przestrzegaj przykazań. Mówi mu: Których? A Jezus rzekł: Tych: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, czcij ojca i matkę, i miłuj bliźniego swego, jak siebie samego. Mówi mu młodzieniec: Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej; czegóż mi jeszcze nie dostaje? Rzekł mu Jezus: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i naśladuj mnie.
Mt 19:16-21

Ciężko było by powiedzieć, że Jezus oczekiwał czegoś, czego sam nie robił. Byłby wtedy hipokrytą. O głębi prawa Bożego mówił w słynnym kazaniu na górze (Mt 5:1-48). Trudno tam doszukać się czegoś, co by wskazywało na nieważność, czy też małe znaczenie tego prawa. Wręcz przeciwnie. W żadnym miejscu nie podkreślał tego tak bardzo. Bardzo istotne znaczenie ma również inna wypowiedź zawarta w ewangelii Mateusza:

Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.
Mt 11:29-30

Dokładnie do tego cytatu odniósł się Jan w swoim liście. Z całą pewnością mowa jest więc o prawie Bożym.

Każdy, kto wierzy, iż Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził, a każdy, kto miłuje tego, który go zrodził, miłuje też tego, który się z niego narodził. Po tym poznajemy, iż dzieci Boże miłujemy, jeżeli Boga miłujemy i przykazania jego spełniamy. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe.
1 Jan 5:1-3

Sprawa wydaje się rozwiązana. Mimo wszystko, ciągle można obserwować jakąś dziwną niechęć do przykazań, zamiast dążenia do bycia posłusznym. Poza tym należało by się jeszcze zastanowić nad inną rzeczą, którą postulował Russell.
  • dekalog obowiązywał wyłącznie Izraelitów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


czyli o tym, czego nam nie mówią